Skoro trafiłeś Czytelniku na strony kursu HTML, najwidoczniej już usiłujesz tworzyć swój własny serwis, wystawiając witrynę w Internecie, albo zamierzasz się niedługo za to zabrać. A może zerknąłeś tutaj tylko z czystej ciekawości, gdyż problem Cię w jakimś stopniu intryguje, choć jesteś jeszcze odległy od samodzielnego pisania stron.
Tworzenie serwisu internetowego może być fascynującą zabawą. Dla jednych jest po prostu przyjemnością sam akt tworzenia. Dla innych najważniejsza jest nagroda, czyli pokazanie strony w Internecie. Dzisiejszy świat jest już zupełnie inny niż jeszcze dziesięć lat temu. Komputer osobisty, Internet i swoboda wyrażania opinii, których było pozbawione poprzednie pokolenie, są szerokim oknem na świat, które trzeba jak najlepiej wykorzystać. To nie tylko zabawa, to także wspaniałe uczucie wolności.
Tworzenie stron WWW nie jest wcale trudne i w zasadzie po tygodniu nauki będziesz w stanie pokazać w Sieci zupełnie dobrze wyglądającą stronę. Trzeba się jednak trzymać kilku podstawowych zasad, których przestrzeganie nie narazi Cię na krytykę innych. A społeczność internetowa potrafi być okrutna, gdyż obok ludzi sympatycznych i życzliwych całemu światu znajdziesz tam osobników, którzy za punkt honoru uznają konieczność pognębienia innych. Niech no tylko natrafią na jakieś uchybienia, a zaraz ogłoszą je całemu światu, opatrując kąśliwymi komentarzami.
Zebrałem tutaj kilka uwag, które nasunęły mi się po kilku latach intensywnej pracy w Internecie i w trakcie mojej webmasterskiej posługi w PCkurierze. Zbiór ten nie aspiruje do miana pełnej i jedynie słusznej wyroczni. Jest jedynie sugestią, przede wszystkim dla tych, którzy dopiero zaczynają zabawę z fascynującym medium, jakim jest Internet.
Podstawowe przykazanie webmastera
Jesteś zapewne młodym człowiekiem, koło dwudziestki - taki jest właśnie przeciętny internauta. Masz mnóstwo czasu przed sobą. Chcesz się zaprezentować w Internecie i zyskać oczywiście zainteresowanie innych. Pamiętaj, że Twoi goście oczekują przede wszystkim informacji. Nie usiłuj ich zwabiać wyłącznie fantazyjną formą Twojej strony, lecz skup się na treści. Bądź cierpliwy - nie od razu da się wszystko zrobić. Rozwijaj oryginalną zawartość strony, gdyż to właśnie będzie Twój wkład w Społeczeństwo Informacyjne. Staraj się sam być źródłem informacji, gdyż świecenie światłem odbitym nie wystarczy na długo - nawet obszerny i w miarę wyczerpujący zestaw odsyłaczy do innych materiałów w Sieci stanowi już jakąś wartość dodaną, jeśli nie jest to tylko kilka przypadkowo zebranych adresów. Zastanów się dobrze, co właściwie chciałbyś powiedzieć innym, a potem spokojnie, bez pośpiechu, rozwijaj swoją stronę zgodnie ze swoimi zainteresowaniami, wiedzą czy wykształceniem - za pół roku, za rok, będzie to już pokaźny zasób informacji, który coraz silniej będzie przyciągać czytelników. Czas jest potężnym webmasterem - rozwijaj uparcie swoją witrynę, a efekty przyjdą same, nawet nie zauważysz kiedy. Być może inni, mniej cierpliwi, zrezygnują, ale o Twojej stronie będzie się mówić coraz częściej. Naprawdę warto na to czekać, a przecież każdy z ćwierć miliarda internautów może się stać Twoim gościem.
Moje wyznanie wiary: Internet, a World Wide Web w szczególności, jest wspaniałą, otwartą księgą, do której mają prawo wszyscy. Zdecydowanie nie zgadzam się z tymi (a są wśród nich także ludzie, których bardzo cenię za wiedzę i kompetencje), którzy mieliby ochotę ograniczyć innym sposobność wypowiadania się, pod pozorem ograniczania "szumu informacyjnego" w Sieci. Tak jakby mieli prawo do arbitralnego decydowania, komu wolno, a komu nie. Zbyt długo żyliśmy w Polsce pod policyjnym nadzorem, żeby teraz zgadzać się na nowe formy autorytaryzmu.
Oczywiście w Internecie znajdziemy mnóstwo głupstw, a znaczna część stron ma małą wartość informacyjną, ale niech serwisy bronią się same. Jeśli będą nieciekawe, po prostu nie będą odwiedzane. Interesujące witryny prędzej czy później dojdą do głosu i zyskają większą popularność. Akurat tutaj, w demokratycznym Internecie, lepsza moneta wyprze powoli gorszą, nie potwierdzając starego prawa Kopernika-Greshama.
Przeczytaj uważnie zbiór zasad, opracowany przez Twojego usługodawcę internetowego. Skoro zawierasz z nim umowę (nawet nie ponosząc żadnych kosztów), musisz je akceptować. Jeśli Ci nie odpowiadają, pójdź do innego. Rozsądnie jest założyć, że nasz "internet provider" jest poważną instytucją i lepiej od nas wie, jakie są zasady publicznego zaistnienia w Internecie. Potraktuj jego kodeks jak zbiór dobrych i życzliwych porad. Nawet jeśli nie podpisywałeś żadnej pisemnej umowy, traktuj kodeks tak, jak ustną umowę w życiu - honor wymaga jej przestrzegania.
Respektuj zawsze prawa autorskie. Bardzo często serwis początkującego webmastera składa się z informacji o nim samym i odsyłaczy do cudzych stron, które z jakichś powodów uznał za interesujące. Nie jest to w żadnej mierze naruszenie niczyich praw. Wręcz przeciwnie - to bezpłatna reklama. Wystrzegaj się natomiast kopiowania innych stron i wstawiania ich do swojego serwisu. Na jednej ze stron znalazłem dzieło, którego autor (spuśćmy litościwie zasłonę milczenia na jego tożsamość) po prostu skopiował mnóstwo stron z Wydawnictwa Lupus, wstawił je do swojego folderu na serwerze, wyciął informacje identyfikujące autorstwo i dołożył ikonkę z napisem "Głosuj na mnie". Zasugerował więc szerokiej publiczności, że jest ich autorem. W innym miejscu pojawił się nasz właśnie kurs HTML, a posiadacz strony wyciął po prostu informacje o autorze, czyli mojej skromnej osobie, i wstawił własne nazwisko (wielkimi literami, a jakże...), takim oto szybkim ruchem stając się "twórcą". Nie mamy oczywiście zamiaru sądownie ścigać niefortunnych plagiatorów (zapewne jakichś ambitnych młodzianów), a w tym miejscu sygnalizujemy jedynie, że już zwykła przyzwoitość i szacunek dla cudzego wysiłku nakazują honorowanie tych praw. Jeśli koniecznie chcesz skopiować cudze strony, zapytaj na wszelki wypadek ich autora, a już w ostateczności wyraźnie zaznacz, skąd pochodzą.
Nie bój się konkurencji. Tematów są tysiące, a stron miliony, więc prawie na pewno w Sieci znajdą się inni, którzy zajmują się tym samym tematem. Choćby był tak egzotyczny, jak hodowla legwanów czy nauczanie Volapüku. Jeśli natrafisz na pokrewne tematycznie serwisy, poinformuj o nich swoich czytelników, choćby były ciekawsze od Twojego dzieła. Pamiętaj, że World Wide Web jest wielkim puclem, pracowicie układanym przez niezliczone rzesze webmasterów. Jest rzeczą oczywistą, że Microsoft nie będzie dawać odsyłacza do Netscape'a, a i ten ostatni nie będzie zbyt łaskawy dla swojego konkurenta. Ale te dwie firmy walczą o dominację na rynku. Większość stron w Internecie to jednak dzieła amatorskie, których autorzy nie muszą ze sobą konkurować. Informacyjna wartość strony zależy nie tylko od tego, co sam autor zechce na niej napisać, ale i od starannie dobranego zestawu odsyłaczy. Proszę zauważyć, że choć zaoferowaliśmy naszym gościom własny kurs HTML, na stronie Narzędzi internetowych nasi Czytelnicy znajdą listę najlepszych polskojęzycznych poradników. Uznajemy bowiem za swój obowiązek lojalność wobec autorów, a także wobec czytelników, którzy oczekują rzetelnej informacji. Ponadto autorzy różnią się sposobem pisania czy zakresem poruszanych spraw, więc w interesie czytelnika leży pokazanie mu jak najszerszej oferty.
Gdybyś miał jeszcze jakieś wątpliwości, czy wspominać o "konkurencji", pomyśl sobie, że jesteś wystarczająco dobry, by się jej nie bać, że możesz się nie niepokoić o popularność swojej własnej strony.
Staraj się o poprawność językową. To istotny problem. Webmasterzy to na ogół ludzie młodzi, często ze szkół średnich, którzy dorastali w ostatnich latach, w dobie wielkiej ekspansji nowoczesnych mediów. Mają często wiedzę techniczną, ale zabrakło im jednej bardzo ważnej rzeczy - oczytania, którego doświadczyło poprzednie pokolenie, nie bombardowane telewizją kablową i wideo. A oczytanie w największym stopniu decyduje o, nazwijmy to tak, ogładzie językowej. Wielokrotnie spotykamy w Sieci strony, których autorzy są najwyraźniej na bakier z ortografią ojczystego języka, o gładkości gramatycznej i stylistycznej nie wspominając. Oczywiście rozumiem, że nie sposób odrobić w krótkim czasie zaległości, ale jeśli już wystawiasz swoją stronę, postaraj się, aby była poprawna językowo. Jeśli masz wątpliwości, poproś kogoś z rodziny czy przyjaciół o pomoc. Jeśli piszesz jakiś tekst, skorzystaj ze słownika ortograficznego w edytorze tekstów (żeby choćby uniknąć zwykłych "literówek"), a dopiero potem przenieś ostateczną wersję do edytora HTML. Pamiętaj, że rażące błędy zniechęcają czytelnika strony (dla niektórych są okazją do publicznej krytyki), a przede wszystkim wystawiają nie najlepszą ocenę autorowi. Słowo mówione jest ulotne, ale słowo pisane pozostaje - verba volant, scripta manent.
Bądź życzliwy dla innych. Nie napadaj na nikogo, gdyż sam możesz być zaatakowany. Naprawdę lepiej jest wspólnie "pchać wózek" o nazwie Internet niż marnować energię na utarczki (bo jak porusza się wóz ciągnięty przez dwa silne konie w przeciwnych kierunkach?). Nie obrażaj swoich czytelników, nie imputuj im niewiedzy, nie pokazuj swojej wyższości, nie przechwalaj się. Jak ognia unikaj napuszoności swoich wywodów. Nie traktuj też nikogo jak głupca - zakładaj przynajmniej elementarny poziom inteligencji swoich gości. Zapewniam Cię, że znakomita większość internautów życzliwiej spojrzy na strony sympatyczne. Jeśli już musisz być krytyczny, rób to elegancko i staraj się zachować klasę. Na ogół szept jest skuteczniejszy od krzyku.
Nie unikaj humoru. Strona nie musi być śmiertelnie poważna i pisana urzędowym językiem. Jeśli nie prowadzisz akurat witryny biura pogrzebowego, możesz sobie pozwolić na większą potoczystość treści i lekkość stylu, a czasem wręcz swadę. Ale z drugiej strony nie usiłuj bawić innych koszarowym dowcipem.
Bądź odpowiedzialny za swoją stronę. Jeśli chcesz zainteresować swoich gości, staraj się nie tylko zachować poprawność techniczną, ale i aktualność. Sprawdzaj, czy starannie zebrane hiperłącza są aktualne. Ja doskonale wiem, że im większy serwis, tym trudniej to zrealizować, gdyż niekiedy nie staje czasu. Ale od czegóż są odpowiednie narzędzia?
Używaj dobrych narzędzi. Możesz korzystać z wielu programów darmowych, shareware'owych czy komercyjnych i starannie wybierz najlepszy dla siebie zestaw. Jeśli nie wiesz, czego używać, zapytaj innych, zajrzyj do czasopism komputerowych, rzuć okiem na strony internetowe (opisy czy klasyfikacje w serwisach shareware'owych), poproś o informację w grupach dyskusyjnych w Usenecie.
Ze swojej praktyki mogę polecić m.in. dobre edytory tekstowe (polskie Pajączek czy Tiger, amerykańskie HomeSite, HotDog, WebEdit) i graficzne (FrontPage 98, FrontPage Express, NetObjects Fusion).
Stosuj się do standardów. Pamiętaj, że w polskim Internecie przyjęło się używanie polskich znaków w stronie kodowej ISO-8859-2 (ISO Latin 2, czyli potoczna "izolatka"). Jeśli koniecznie chcesz używać nieformalnego standardu Windows-1250, nikt Ci tego nie zabroni, ale koniecznie podaj deklarację strony kodowej w nagłówku dokumentu, tak samo zresztą, jak w przypadku standardu ISO. Zwróć uwagę, że ten ostatni standard jest bardziej uniwersalny. Jeśli opracowałeś wcześniej strony w standardzie Windows, przekonwertuj je - mamy już kilka dobrych polskich narzędzi, np. Ogonki 97.
Nie nasycaj strony zbyt wielką ilością grafiki. Jeśli wydaje Ci się, że strona wygląda "super" na Twoim lokalnym dysku, tańczy, śpiewa i gada, przypomnij sobie, że inni muszą ją wczytać z Sieci. Im więcej bajerów - obrazków, wideo, apletów i czego tam jeszcze - tym dłużej to trwa i tym więcej innych kosztuje. Jeśli przesadzisz, nie będą Cię odwiedzać. Pamiętaj, że w Internecie, jak w życiu, elegancki szary garnitur wygląda znacznie lepiej niż bajecznie kolorowe łowickie pasiaki. Poza tym świadczy o lepszym guście.
Zauważ, jak stonowane bywają strony opracowywane przez środowiska akademickie, gdzie najbardziej ceni się informację, a nie graficzny sztafaż, czyli "cały ten multimedialny zgiełk".
Jeszcze jedna praktyczna porada: jeśli koniecznie chcesz zaprezentować więcej grafiki, nie zaskakuj nią już na stronie głównej. Jeśli dajesz odsyłacz do innej swojej strony, która jest mocno obciążona obrazkami, zaznacz przy nim, jak wiele kodu trzeba wczytać. Dobrym obyczajem jest uprzedzanie o stronach ważących powyżej 50 KB. Podobnie, zaznaczaj wielkość plików, do których dajesz bezpośrednie odsyłacze (na przykład do programów czy zarchiwizowanych dokumentów).
Jeśli stosujesz mapy odsyłaczy na grafikach, podawaj także w jakimś miejscu odsyłacze tekstowe. Nie wszystkie przeglądarki są w stanie zobaczyć mapy graficzne. Ponadto wielu internautów wyłącza wczytywanie grafiki w swoich przeglądarkach, nawet gdy pracują w graficznym systemie operacyjnym. Chcą w ten sposób przyspieszyć przeglądanie Internetu. Nie pozbawiaj ich szansy obejrzenia Twoich wiekopomnych dokonań.
Ostrożnie wykorzystuj cudzą grafikę. Bardzo często korzystamy z grafiki, którą znajdziemy na innych stronach. Zanim ją skopiujesz, zastanów się, czy jej specyfika nie skłoni w pewnym momencie jej autora do interwencji (zdarzyło się już kiedyś, że Corel nakazał jednemu z polskich webmasterów wycofanie bardzo ciekawego animowanego obrazka). Ale na pewno nikt nie będzie Cię ścigać za wykorzystanie jakiejś ikonki, bombki czy paska. Jest zresztą mnóstwo darmowych kolekcji w Internecie - na przykład corelowski serwis ClipArtCity oferuje za darmo ponad 100 tysięcy obrazków!.
Podawaj datę aktualizacji serwisu. Twój gość na ogół nie ma czasu na szperanie w serwisie i zastanawianie się, co się właściwie zmieniło. Jeśli twoja witryna ma kilka stron, podaj datę także przy hiperłączach. A jeśli z powodów estetycznych nie chcesz tego robić, wydziel osobną stroniczkę pod hasłem "Co nowego?" i opisz tam krótko zmiany i uzupełnienia. Zasłużysz na wdzięczność swoich gości, którzy płacą słone rachunki telefoniczne za czas połączenia.
Nie bądź anonimowy. Podaj w widocznym miejscu krótką informację o sobie, aby czytelnik wiedział, z kim ma do czynienia. Podaj także koniecznie adres poczty elektronicznej, aby można się było do Ciebie zwrócić z pytaniem, sprostowaniem czy uwagami. Przypomnij sobie, jaką irytację wzbudzają w nas anonimowe oferty handlowe opatrzone jedynie numerem skrytki pocztowej.
Wstaw licznik odwiedzin. Liczniki takie oferują usługodwcy internetowi i są one dość obiektywnym miernikiem popularności Twoich stron. Nie usiłuj jednak oszukiwać innych pracowitym wczytywaniem strony dziesięć razy z rzędu. Oszukasz w ten sposób także sam siebie, gdyż w pewnym momencie stracisz rozeznanie, na ile wiarygodne są wskazania licznika. Traktuj ten wskaźnik jako cenne narzędzie pomiaru. Uwierz mi, jeśli serwis jest ciekawy, sam się obroni. Nie sądź, że chwilowy brak zainteresowania to dla Ciebie dyshonor, lecz staraj się ulepszyć swoją ofertę.
Poinformuj innych o swoich stronach. Służy do tego specjalna grupa dyskusyjna pl.comp.www.nowe-strony. Została ona w tym właśnie celu wydzielona z grupy pl.comp.www, aby nie przeciążać forum dyskusyjnego WWW.
Staraj się podawać w nich informacje rzeczowe. Nie krzycz WIELKIMI LITERAMI !!!!!!, że strona jest genialna, jedyna, niepowtarzalna i koniecznie cały świat musi ją zobaczyć. Wzbudza to na ogół irytację innych i zgryźliwe uwagi. Zaznacz, jaka jest tematyka Twojego serwisu, czy jest optymalizowany dla jakiejś przeglądarki, jak wielki materiał trzeba na początku wczytać (tekst, obrazki, ActiveX, aplety).
Nie bombarduj wszystkich możliwych grup dyskusyjnych informacjami o swojej witrynie. Nie wysyłaj także setek listów, jeśli przypadkiem masz dostęp do jakiejś listy wysyłkowej (spamerstwo jest tępione w Internecie). Najwyżej poinformuj pocztą kilku-kilkunastu swoich znajomych, czego nikt nie będzie Ci miał za złe. Jeszcze raz przypominam - jeśli pokażesz w Internecie coś ciekawego, wieść o tym rozejdzie się stopniowo sama, jak kręgi na wodzie. Pamiętaj tylko, aby rzucony kamień miał odpowiedni "ciężar gatunkowy".
Ucz się. Po prostu ucz się, jak robić dobre i ciekawe strony. Samo nie przyjdzie. A przede wszystkim staraj się mieć coś interesującego do powiedzenia. Nie wystarczy znać kilka języków - trzeba także wiedzieć, co w nich mówić.
A może o czymś jeszcze zapomniałem?